Gran miała prawo do swojego zdania o Szpilmanie. Opublikowała je nawet w swoich wspomnieniach. Potem sprawa umarła śmiercią naturalną. Dziś oskarżenie Szpilmana o współpracę z gestapo odżyło za sprawą książki Tuszyńskiej, która - jak sama stwierdza w "Rz" - nie wycięła Szpilmana z życiorysu Gran i udziela jej głosu. Powtarza zatem znane od 30 lat oskarżenia. Wbrew naszej i historyków wiedzy. A skoro tak winna wziąć odpowiedzialność za słowa Gran. Przeprowadzić dowód winy.
Ale po co? Szpilman sprzeda się świetnie i jako bohater, i jako kolaborant. Życzę więc pani Tuszyńskiej i Wydawnictwu Literackiemu dobrej sprzedaży.