"Super Express": - Jak pan ocenia start kampanii wyborczej do PE w wykonaniu od niedawna pańskiej partii?
Marek Migalski: - Bardzo wysoko oceniam przemówienie prezesa Kaczyńskiego podczas ostatniego Komitetu Politycznego. Pokazało ono, o co będzie chodziło PiS w tych wyborach - o obronę naszych interesów i o walkę dla Polski.
- Inne partie deklarują to samo...
- Platforma uległa ułudzie, że UE jest arkadyjsko-bukoliczno-sielankowym piciem sobie z dzióbków i wzajemnym obdarowywaniem się fruktami. Zapomniała o tym, że o te frukta trzeba powalczyć. W tym PiS może być najlepszy, ponieważ potrafi dobijać się o swoje. To, że działacze PO tak haniebnie głosowali przeciwko ustanowieniu dnia, któremu patronowałby rotmistrz Witold Pilecki, wskazuje, że w sprawach ważnych dla Polaków wybierają dyscyplinę partyjną i głosowanie zgodne z wolą wielkich tego świata.
- PiS ma alternatywny plan?
- My, Polacy, w PE mamy być reprezentantami Polski - i to bardzo mocno podkreślał prezes Kaczyński. Chodzi o Europę, ale przede wszystkim - o Polskę w Europie. O ile członek Komisji Europejskiej składa ślubowanie, że będzie się kierować interesem Unii, o tyle europarlamentarzyści mają obowiązek walczyć o sprawy kraju, z którego pochodzą. Podkreślenie tego elementu w wystąpieniu prezesa PiS jest bardzo istotne.
- Telewizyjny spot PiS jest bardzo ostry...
- Pokazuje on, że PO jest w wielu sprawach niewiarygodna i pełna hipokryzji. W ten sposób możemy powiedzieć o tym obliczu Platformy. Bynajmniej nie twierdzę, że to jest jej jedyne oblicze - ma też oblicza sensowne, rzetelne, po prostu fajne; nie odmawiam jej działaczom patriotyzmu. Odnoszę jednak wrażenie, że w odbiorze społecznym może się kojarzyć jako partia, która nie potrafi sobie poradzić z patologiami społecznymi. Świadczyć o tym może chociażby przypadek nepotyzmu ujawniony w odniesieniu do przewodniczącego klubu parlamentarnego PO, Zbigniewa Chlebowskiego. Choć wydawało się, że po aferze z senatorem Misiakiem i z wicepremierem Pawlakiem to zjawisko zostało dostatecznie mocno napiętnowane. Ten spot pokazuje potencjalnym wyborcom PO - którzy przecież mogą być też naszymi wyborcami - że wartościowszym wyborem jest zagłosowanie na PiS.
- PO może liczyć na pozyskanie wyborców z wielu środowisk - ich kandydaci reprezentują szerokie spectrum poglądów...
- W PE zasiada się według frakcji. Prezes Kaczyński zapowiedział, co mnie bardzo ucieszyło, że będziemy tworzyć silną frakcję konserwatywną razem z brytyjskimi torysami i partią ODS Mirka Topolanka. Będzie to wyraziste i spójne. Mam pytanie: pani Huebner była w PZPR, o czym zapomina, gdy mówi, że nigdy nie należała do żadnej partii, w dwudziestoleciu wolnej Polski związała się z lewicą, a teraz ma zasiadać w grupie chadecko-ludowej - jak ona się w tym odnajdzie? Szpagat ideowy, którego będzie musiała dokonać, jest godny podziwu. Mam wrażenie, że wyborcy Platformy mogą się czuć rozczarowani, gdyż głosując na Krzaklewskiego, wybiorą Huebner - i odwrotnie. Głosowanie na Platformę jest jak randka w ciemno.
- A przeciwnicy z lewej strony?
- Oni się nie będą liczyć. Od prawie pięciu lat spór toczy się między PiS i PO. Nastroje większości społeczeństwa są centroprawicowe, dodatkowo lewica jest podzielona - nie wystawiła jednej listy i głosy jej wyborców rozproszą się. Jako przeciwnik polityczny lewicy powinienem się z tego cieszyć, ale dobrze by było, gdyby w Polsce była sensowna lewica, która mogłaby stanowić alternatywę dla tych wyborców o poglądach lewicowych, którzy na inne partie głosują tylko z musu albo zostają w domu.
Marek Migalski
Politolog z Uniwersytetu Śląskiego, komentator polityczny. Kandydat do Parlamentu Europejskiego (PiS)