Nie ma odwrotu od dodatkowych ubezpieczeń - zapowiada hardo resort zdrowia. I dodaje, że już teraz Polacy wydają około 30 mld zł rocznie na leczenie z własnej kieszeni. Płacą abonamenty medyczne, wykupują polisy oraz płacą za prywatne porady lekarskie. To prawda. Tylko że z abonamentów korzystają ponad 2 miliony Polaków. Ale dwa razy tyle pacjentów przerywa leczenie albo w ogóle go nie zaczyna. Według GUS ok. 13 proc. dorosłych Polaków, czyli blisko 4 miliony osób rezygnuje z wizyty u lekarza. Dlaczego? Ponieważ są zbyt długie kolejki, a na leczenie w prywatnym gabinecie nie mają pieniędzy. Dotyczy to ponad miliona osób (25,3 proc.). Jeszcze więcej osób zwraca uwagę na koszty wizyty u dentysty. Nie było mnie stać - odpowiedziało GUS-owi 45 proc. badanych. A więc zębów nie leczy z powodu biedy ok. 1,8 mln osób.
>>> Bartosz Arłukowicz grabarzem darmowej służby zdrowia! Minister chce, żeby pacjenci dopłacali za leczenie
Do grupy tych, którzy się nie leczą z powodu biedy, należy dodać jeszcze tysiące pacjentów, którzy nie mają pieniędzy na wykup lekarstw. Eksperci alarmują m.in. o sytuacji chorych na astmę. Zaobserwowano to w aptekach, gdzie sprzedaż leków na tę chorobę spadła w pierwszym kwartale roku aż o 25 proc. Czyżby jakieś cudowne ozdrowienie wśród astmatyków? Raczej nie. Lekarze tłumaczą to tym, że co 4. chorego nie stać po prostu na wykupienie lekarstw. Takich przykładów może być więcej. - Polacy dopłacają do leków najwięcej w Europie - mówi Stanisław Maćkowiak, prezes Federacji Pacjentów Polskich. Czy może się to zmienić po wprowadzeniu dodatkowych ubezpieczeń? - Będzie to przede wszystkim dobry biznes dla towarzystw ubezpieczeniowych - mówił wczoraj w Sejmie Marek Balicki (60 l.). - Na wykupienie dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego będzie stać maksymalnie kilkanaście procent Polaków: dla większości pacjentów takie ubezpieczenia będą oznaczały pogorszenie dostępu do opieki medycznej - przekonywał b. minister zdrowia.
4 miliony chorych
Jak wynika z danych Głównego Urzedu Statystycznego aż 13 proc. dorosłych Polaków rezygnuje z wizyty u lekarza z przyczyn ekonomicznych. Większość zniechęca się ciągnącymi się w nieskończoność kolejkami do lekarzy specjalistów. Nie są jednak w stanie leczyć się prywatnie, więc calkowicie rezygnują z opieki medycznej. Duża grupę stanowią ludzię, którzy zmuszeni są rezygnować z leczenia dentystycznego, bo nie są w stanie opłacać kosztownych operacji na zębach
Maria Kowalczuk (76 l.), wieś Puchły (woj. podlaskie): - Choruję na serce, a do najbliższej przychodni mam 15 km. Z naszej wsi nie jeździ żaden autobus, więc wizyta u lekarza to dla mnie cała wyprawa. Do najbliższego przystanku mam 4 km. Poza tym w państwowej przychodni w pobliżu nie ma żadnego specjalisty i kiedy było już ze mną bardzo źle, syn i synowa wydali na mnie swoje ostatnie oszczędności. Za wizytę i badania trzeba było zapłacić 500 zł, a ja mam zaledwie 600 zł emerytury. Lekarz przepisał mi wtedy lekarstwa za 100 zł i powiedział, że jak nie pomogą, to przepisze kolejne. Wykupiłam leki, nie pomogły mi.