- Dwa lata temu, w Wielkanoc, przeżyłem szok na cmentarzu - opowiada Józef Możdżan (76 l.). - Ujrzałem rozbity grobowiec, a w nim połamane trumny. Dookoła leżały szczątki mojej żony Danusi i jej mamy. Brakowało też zwłok teścia, które ktoś wywlókł na drugą stronę ulicy. To chyba jakiś szaleniec, bo w marcu tego roku znów splądrował grób i wykradł szczątki mojej żony. Nie będę mógł spokojnie umrzeć, jeśli on nie trafi na lata za kraty - dodaje mężczyzna.
Takich jak on jest wielu - w Gdańsku, Gdyni, Lęborku, Wejherowie, i ostatnio w Pierwoszynie na Pomorzu. Wszędzie tam odkryto splądrowane groby. Skąd wiadomo, że to sprawka zatrzymanego mężczyzny? Bo w jego domu podczas przeszukania odkryto nie tylko przedmioty skradzione z trumien, ale też szczegółowe zapiski dotyczące kradzieży na cmentarzach w tych właśnie miejscowościach. Jednak zdaniem policji szaleniec mógł działać też na terenie Warmii i Mazur, gdzie dochodziło do podobnych przestępstw.
- On prowadził wędrowny tryb życia, na co miał wpływ charakter pracy, jaką wykonywał - mówi Ewa Pachura, zastępca komendanta wojewódzkiego policji w Gdańsku. Ale dom miał w kompleksie leśnym w gdańskiej dzielnicy Srebrzysko. Tam we wtorek ok. godz. 13 został zatrzymany przez antyterrorystów. Miał przy sobie dwa noże wojskowe, ale nie stawiał oporu. - Dlaczego plądrował groby? Wykluczyliśmy motyw rabunkowy, ale na chwilę obecną nie ma logicznego wytłumaczenia czynu, który popełnił - dodaje Ewa Pachura.
Za profanację miejsc pochówku mężczyźnie grozi osiem lat więzienia, ale lista zarzutów, które usłyszy, może być znacznie dłuższa. Wiadomo też, że trafi na obserwację do szpitala psychiatrycznego.
POLECAMY:
Częstochowa: Ojciec dyrektor MOLESTOWAŁ DZIECI
Samolot stanął w płomieniach. Wszystko nagrał pasażer czekający na lot [WIDEO]