Był wieczór, kiedy do szpitala w Sławnie trafiła pijana kobieta z dwójką dzieci. Dyżur pełniła właśnie pani doktor Gosiewska. - Nie odesłałam tej trójki do domu, bo widziałam, że dzieci są przestraszone, zmęczone. Przyjęłam wszystkich na oddział. Dzieci poszły spać - relacjonuje pani Jadwiga.
Około godz. 4 nad ranem w szpitalu zjawił się mężczyzna twierdzący, że jest ojcem jednego z dzieci i chciał zabrać je do domu. Pani Gosiewska oświadczyła, że może wypisać je dopiero po 7 rano. Wściekły mężczyzna natychmiast wezwał policję.
- Kazali mi dmuchać w alkomat - opowiada oburzona lekarka. - Nigdy tego nie robiłam i przyznaję, wcale mi to nie szło. Policjant chyba myślał, że mylę się celowo. Powiedział, że w takim razie jedziemy na komendę i zaczął mnie szarpać. Protestowałam, byłam lekarzem dyżurnym i nie mogłam zostawić oddziału - opowiada nam pani Jadwiga.
Gosiewska złożyła do Prokuratury Rejonowej w Sławnie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez policjantów. - Otrzymaliśmy takie zawiadomienie - mówi Piotr Nierybiński, zastępca prokuratora rejonowego w Sławnie.
Ale funkcjonariusze nie pozostali dłużni i donoszą na Gosiewską. - Pani doktor była agresywna i wyzywała policjantów, używając niecenzuralnych słów. Uciekała przed nimi do gabinetu. Jej zachowanie było dziwne, stąd decyzja o badaniu alkomatem. Nie doszło do żadnej szarpaniny i użycia siły - przekonuje Anna Gębala z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.