O wielkiej drace w Andrychowie pisaliśmy wczoraj. Kiedy z hostelu Leskowiec pracownicy „Pudzian team” przeganiali gości, wywiercali zamki i wywozili wyposażenie pokojów, zabrakło siły, która mogłaby ich powstrzymać. Właściciel obiektu, pan Andrzej, wzywał policjantów, a ci… rozkładali ręce. – Strongman pomachał policjantom nieważnym według mnie aktem własności połowy nieruchomości, którą to część kupił od mojej byłej żony. Przyznawał, że rzeczy nie są jego, ale wywozi je, żeby nie kurzyły się w czasie remontu – opowiada pan Andrzej, który złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Dotarliśmy do dokumentu, w którym policja uzasadnia decyzję o umorzeniu dochodzenia w tej sprawie. Policja uznała, że ludzie z „Pudzian team” do pokojów zajmowanych przez gości weszli przez pomyłkę, a rozwiercanie zamków nie było umyślne. Nie chcieli ich zniszczyć, a jedynie wymienić. „Zamki zostały wymienione, a koszty w tym zakresie poniósł jedynie Mariusz Pudzianowski. Konsekwencją tego był jedynie utrudniony dostęp do tych pokoi, które w swoim przeświadczeniu Mariusz Pudzianowski objął zgodnie z prawem” – czytamy w dokumencie podpisanym przez asp. szt. Renatę Prus. Problemu funkcjonariusze nie widzieli także w wywiezieniu rzeczy należących do hotelarza. Ich zdaniem nowe materace i wyposażenie łazienek właściciel mógł sobie odebrać. „Dla przyjęcia realizacji znamion przestępstwa konieczne jest wykazanie, że oprócz obiektywnego rozporządzania przez sprawcę cudzą rzeczą ruchomą jego działaniu towarzyszył zamiar zatrzymania tej rzeczy dla siebie. W tym przypadku takiego zamiaru po stronie Mariusza Pudzianowskiego nie sposób wykazać” – uzasadnia asp. Prus.Na decyzję o umorzeniu właściciel hostelu złożył zażalenie.
Przenocuj w więzieniu lub na pokładzie Boeinga! 10 niezwykłych hoteli świata