Policja ROZJECHAŁA kibica FALUBAZU. Krzysztof S. ZGINĄŁ pod kołami radiowozu. NOWE FAKTY, ZDJĘCIA z Zielonej Góry

2011-10-04 5:00

Ranni policjanci, zdemolowane radiowozy, zniszczone witryny sklepowe i stacja benzynowa. To skutek krwawych zamieszek, jakie przetoczyły się w nocy przez ulice Zielonej Góry (woj. lubuskie). Rozszalały tłum kibiców żużla, niekojarzony dotąd z agresywnym zachowaniem, rzucił się na policję zaraz po tym, jak nieoznakowany radiowóz potrącił śmiertelnie ich kolegę Krzysztofa S. (†23 l.). Policja tłumaczy, że to nieszczęśliwy wypadek. Kibice wiedzą jednak swoje: policjanci pędzili radiowozem, a po wypadku nie udzieli rannemu pomocy, tak że wykrwawił się na śmierć.

Ta niedziela była wyjątkowa dla fanów żużlowców z Falubazu. Ich klub zdobył właśnie tytuł mistrza Polski. Wiwatujące tłumy do późnych godzin świętowały ten triumf. Gdy feta się skończyła, tłum spokojnie rozchodził się aż do godziny 2 w nocy. Wtedy doszło do dramatu.

– Radiowozem kierował st. sierżant, policjant z sześcioletnim stażem w prewencji. Jechał na interwencję i na wysokości galerii handlowej prosto pod koła wbiegł jeden z kibiców – mówi Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji.

Zdaniem zarówno mundurowych, jak i prokuratora Alfreda Sztaszaka z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, 23-letni Krzysztof S. przebiegał przez jezdnię. Śledczy twierdzą, że nieoznakowany radiowóz jechał przepisowo. Kibice z kolei zupełnie coś innego. – Oni pędzili na złamanie karku – twierdzi Jarek (27 l.), jeden z kibiców. – Na naszych oczach zginął nasz kolega – opowiada.

Gdy funkcjonariusz wysiadł, by pomóc ofierze, obstąpił go wściekły tłum. Zaczęła się bijatyka, a po chwili regularna bitwa. W ruch poleciały kamienie, wyleciały pierwsze szyby. Wzywani na pomoc policjanci używali armatek wodnych, gazu łzawiącego i broni gładkolufowej. 11 funkcjonariuszy zostało rannych, w tym dwie policjantki ciężko.

Jedna, trafiona kawałkiem betonu w głowę, leży w szpitalu z podejrzeniem pęknięcia czaszki, a druga ma złamaną szczękę. Próbowała uciekać radiowozem, ale tłum dopadł ją i skopał. Grupa chuliganów zaatakowała stację benzynową i próbowała użyć benzyny do wzniecenia pożaru.

Po zamieszkach w Zielonej Górze działa sztab antykryzysowy. Zatrzymano 11 osób, ale po przejrzeniu nagrań z monitoringu ma być ich więcej. Wiceszef MSWiA Adam Rapacki (52 l.) starał się apelować do kibiców o spokój. Do miasta ściągane są dodatkowe siły policyjne.

Prokuratura prowadzi trzy odrębne śledztwa – w sprawie ataku na policjantów, strat materialnych oraz samego wypadku. W przypadku tego ostatniego dochodzenie może być utrudnione, bo ślady zostały stratowane przez tłum. Sekcja zwłok ma wykazać, czy 23-latek był trzeźwy. Na miejscu jego śmierci gromadzą się ludzie, palone są znicze.

– Ja nie chcę tego złota, ja chcę, żeby Krzysiek do nas wrócił, żeby żył – mówił ze łzami w oczach jeden z kibiców Falubazu. 23-letni Krzysztof S. był mieszkańcem Zielonej Góry, osierocił 5-letnie dziecko.

Jarek, 27 l., kibic Falubazu:

- Policja zrobiła to specjalnie. Pędzili i zabili mojego przyjaciela. Kochał Falubaz i cieszył się zwycięstwem. On na pewno nie rozmawiał przez komórkę. Gdyby uważali, to nie doszłoby do tragedii.

Sławomir Konieczny, rzecznik gorzowskiej policji:

- Zatrzymanych jest 11 osób, w tym jedna kobieta. Większość z nich była w trakcie zamieszek pod wpływem alkoholu. W zamieszkach ranne zostały dwie policjantki

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki