O romansie kapłana i nauczycielki, który zaprowadził ich na salę sądowa, słyszał cały Toruń. Rozpoczął się przed 20 laty, a cztery lata później Ewa P. urodziła córeczkę, którą ks. Tadeusz oficjalnie uznał. Wydawało się, że wstydliwa idylla będzie trwała. Ale w 2009 r. duchowny nagle zniknął. Ewa P.
oskarżyła wtedy toruńską kurię, że porwała jej ukochanego. Z kolei kuria zawiadomiła prokuraturę o fałszowaniu dokumentów przez parę kochanków. Ks. Tadeusz P. przedłożył w banku zaświadczenie o dochodach, gdy starał się o 93 825 zł kredytu na zakup mieszkania. Ekspertyza wykazała, że pismo zostało podrobione.
Zobacz: Ksiądz Wojciech Lenański: Biskupi muszą wymrzeć!
Proces księdza i nauczycielki trwa już kilka lat i ciągle nie może się zakończyć. Wcześniej na rozprawy nie stawiał się duchowny, teraz jego kochanka. Stąd pościg za oskarżoną. - Sąd wydał postanowienie o doprowadzeniu Ewy P. do aresztu śledczego - mówi podinsp. Wioletta Dąbrowska (40 l.), rzecznik prasowy toruńskiej policji. - Na razie jej poszukujemy, bo kobieta nie przebywa w swoim miejscu zamieszkania - dodaje.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail