W rodzinnym Sosnowcu matka tragicznie zmarłej Madzi jest w tej chwili chyba najbardziej znienawidzoną osobą. Ludzie nie mogą jej wybaczyć, że po wypadku nie próbowała ratować maleństwa, a wymyśliła porwanie i oszukiwała wszystkich.
Dlatego jej adwokat, Marcin Szymonek (35 l.), poprosił policję o ochronę swojej klientki. - I taką ochronę zapewniliśmy - przyznaje Andrzej Gąska, rzecznik prasowy śląskiej policji.
Funkcjonariusze chronią Katarzynę niemal tak samo jak świadka koronnego. Jak się udało nam dowiedzieć, została wywieziona do jednego z policyjnych lokali. Najprawdopodobniej w którymś z ościennych województw.
Policjanci mają czuwać nad nią przez 24 godziny na dobę. Nie wiadomo, jak długo będzie pod opieką funkcjonariuszy. Może nawet kilka tygodni.
Po wyjściu z katowickiego aresztu Katarzyna W. nie odwiedziła domu. Późną nocą na parkingu centrum handlowego w Sosnowcu dostała od rodziny rzeczy osobiste, potem samochód z matką Madzi pomknął w siną dal. Bartłomiej Waśniewski pojechał z żoną.
- Policja prosiła ich, żeby jak najmniej kontaktowali się ze światem zewnętrznym. Mnie udało się porozmawiać z Bartkiem i mogę powiedzieć tyle, że z nim i żoną wszystko jest dobrze - mówi pełnomocnik Bartłomieja, radca prawny Jacek Chomicz (38 l.).