Poniedziałek rano. W siedzibie gdańskiej "S" zjawiają się funkcjonariusze. Grożą nakazem prokuratorskim. I żądają oddania odpiłowanych liter. - Pod groźbą przeprowadzenia rewizji policja wraz z ekipą żądała wydania liter "im. Lenina" pochodzących z bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej - mówi portalowi Onet.pl Marek Lewandowski, rzecznik prasowy przewodniczącego NSZZ "Solidarność" Piotra Dudy (50 l.).
- Uzbrojona ekipa dochodzeniowa policji zdjęła nawet odciski palców z przekazywanych liter, poświęcając na to niemało czasu - dodaje Ewa Zydorek, sekretarz KK NSZZ "S". Związkowcy nie mieli wyjścia. Oddali policji Lenina. - My się Leninem brzydzimy, więc niech sobie prezydent Adamowicz go zabiera i powiesi na budynku urzędu miasta - grzmi Piotr Duda. I dodaje, że jeśli zwrócone litery ponownie znajdą się na bramie stoczni, Solidarność już ich nie odda. - Potniemy na kawałki i sprzedamy na złom, a pieniądze przekażemy na fundację stypendialną ZR Gdańskiego "S" - zapowiada Duda.