Od dziecka Patrycja uwielbiała filmy o amerykańskich policjantach. Kiedy więc przyjaciel zaproponował, że zawiezie ją i jej narzeczonego Bartka (27 l.) do ślubu oryginalnym amerykańskim radiowozem z Kalifornii, dziewczyna nie posiadała się ze szczęścia. W dniu zaślubin z niecierpliwością oczekiwała na przybycie ukochanego. Nagle usłyszała policyjny sygnał, ale później jeszcze drugi, jakby nieco inny.
- Wyszłam z druhnami przed dom i oniemiałam, bo na jezdni stały aż dwa radiowozy. Ten amerykański, a obok nasz, żagański, na dodatek z polskiego wygramolił się brodaty policjant - wspomina panna młoda.Po sprawdzeniu dokumentów ,,cywilnego" radiowozu policjant stwierdził, że kierowca nie tylko, że bezprawnie ma zainstalowaną na dachu policyjną sygnalizację świetlną, to jeszcze jej użył. Na nic zdały się prośby pana młodego, błagania druhen, funkcjonariusz pozostał nieubłagany. I tak kalifornijski radiowóz zamiast z parą młodą do oddalonego o kilometr kościoła, trafił na policyjny parking. Młoda para do kościoła dotarła spóźniona. - Miało być tak pięknie, a przez tego służbistę to nawet nie pamiętam, kiedy mojemu Bartkowi powiedziałam sakramentalne ,,tak" - wzdycha Patrycja.
- Używanie w pojeździe przez osobę nieuprawnioną sygnałów świetlnych w postaci niebieskich lub czerwonych świateł błyskowych to poważne złamanie prawa - mówi stanowczo Sylwia Woroniec z żagańskiej policji, kiedy zapytaliśmy ją, dlaczego policjant zawracał głowę parze jadącej na ślub.
- Rozumiem, że takie jest prawo. Ale nie mogli nam zabrać tego auta, po tym, jak zawiozło nas do kościoła? - pyta pani Patrycja.