Krystian W. został zatrzymany w nocy z 8 na 9 kwietnia za jazdę pod wpływem alkoholu. Badanie alkomatem wykazało, że mężczyzna miał 1,5 promila w organizmie. Po zatrzymaniu 32-latek został przewieziony do izby zatrzymań do wytrzeźwienia, wcześniej został zbadany przez lekarza. - Pamiętam, że biegłem ulicą Komandorską. Ktoś psiknął mi czymś w twarz i rzucił mnie na ziemię. Uderzyłem głową o beton. Czułem, jak coś cisnęło mi twarz. Potem ocknąłem się w radiowozie. Siedziałem głową w dół - powiedział poszkodowany mężczyzna Gazecie Wrocławskiej. Z komisariatu odebrała go dziewczyna, która opisała, że 32-latek był bardzo poturbowany. Mimo że początkowo Krystian W. nie chciał iść do szpitala, po pewnym czasie zbadał go znajomy lekarz i kazał natychmiast zwrócić się o pomoc medyczną. 15 kwietnia przeszedł operację czaszki.
Zobacz też: Pacjent uciekł z karetki i UTONĄŁ. Sprawę zbadała prokuratura
Co jednak istotne, mężczyna cierpi na padaczkę i zdarza mu się tracić świadomość po wypiciu alkoholu. Jednak zdaniem dr. Bogusława Paradowskiego, takie obrażenia nie mogły powstać w wyniku ataku padaczki. - Napady wiążą się z okresem stanu pomrocznego. Takie osoby, nie zdają sobie sprawy z tego, co robią. Mogą wsiąść do pociągu i pojechać na drugi koniec Polski. Miałem pacjentów, którzy byli oskarżani o kradzież, bo zapomnieli zapłacić w sklepie. Po takim napadzie można wykonywać automatycznie pewne czynności - stwierdził lekarz w rozmowie Gazetą Wrocławską.