Wszystko zaczęło się 28 listopada. To właśnie wtedy funkcjonariusze z wydziału narkotykowego z Pragi-Południe natrafili na ślad wytwórni kompotu, czyli tzw. polskiej heroiny. Szybko okazało się, że w sprawę jest zamieszany Stanisław S. (57 l.), znany policjantom właśnie z przestępstw narkotykowych. Kiedy funkcjonariusze weszli do jego mieszkania, okazało się, że urządził sobie tam prywatną fabrykę kompotu. - Stanisław S. usłyszał już zarzuty posiadania środków odurzających oraz ich wytwarzania i przetwarzania - opowiada Joanna Węgrzyniak z Komendy na Pradze-Południe. Niemal w tym samym czasie wpadli też Robert S. (38 l.) i Sylwia L. (33 l.), dilerzy, u których zaopatrywał się producent.
Od jednej narkotykowej meliny jak po nitce do kłębka mundurowi dotarli do kolejnych fabryk na Pradze. Jedną prowadził Wojciech B. (48 l.), a drugą Andrzej C. Kolejny ruch stróżów prawa to już dotarcie do miejsca, w którym zatrzymane osoby zaopatrywały się w słomę makową. Śledztwo doprowadziło funkcjonariuszy aż w okolice Inowrocławia. Tam wspólnie z miejscowymi policjantami zatrzymali Zdzisława B. (59 l.), który w stodole miał 720 kg słomy makowej nadającej się do wytworzenia nie mniej niż 11 tysięcy działek polskiej heroiny.