11 listopada 2011 r. podczas manifestacji niepodległościowych w stolicy policjant Karol C. działał w cywilu. Kiedy doszło do starć na ulicach, rzucił się na jednego z demonstrantów - kopał, okładał pięściami, sięgnął nawet po gaz łzawiący. Koszmarną scenę ktoś nagrał kamerą, a film trafił do Internetu.
Stołeczna prokuratura rejonowa wszczęła śledztwo, a Daniel K., ofiara brutalnej napaści funkcjonariusza, został przesłuchany jako świadek. Z kolei policjantowi postawiono zarzut naruszenia cielesnej nietykalności oraz przekroczenie uprawnień, za co groziła mu kara do trzech lat więzienia.
Teraz prokuratura domaga się od sądu, by ten umorzył sprawę C. Uzasadnia to m.in. tym, że policjant działał "w napięciu i silnym zdenerwowaniu", przyznał się do czynu oraz miał nienaganny przebieg służby w policji. Funkcjonariusz jest ciągle zawieszony w obowiązkach służbowych do czasu decyzji sądu.
Skandaliczną postawą prokuratury, która chce, aby sąd umorzył sprawę pobicia demonstranta i "ukarania" policjanta jedynie karą zapłaty w wysokości 500 zł, jest oburzony szef klubu Solidarnej Polski. - To zdumiewające i skandaliczne zachowanie prokuratury. Jeśli to np. obywatel kopałby policjanta, to na pewno kara byłaby niewspółmiernie wyższa od tej, jaką dostał ten funkcjonariusz! - grzmi Arkadiusz Mularczyk (41 l.).