Politycy już od lat kombinują, jakby tu działkowcom odebrać ich kawałek zieleni. Kolejne projekty lądowały w koszu. Teraz, jak podaje "Dziennik", w tę batalię włączył się Sąd Najwyższy. Jego zdaniem ustawa o ogródkach działkowych jest sprzeczna z polską konstytucją!
- Dziwi mnie wniosek prezesa SN. Ustawa istnieje od 2005 roku i dotychczas pan prezes nie widział jej niekonstytucyjności - komentuje sprawę poseł Wiesław Szczepański (50 l.) z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Przeczytaj koniecznie: Buda Ruska: Położyli asfalt na drodze na działkę prezydenta
Gdyby ustawa o Rodzinnych Ogródkach Działkowych została uchylona, działkowcy znaleźliby się w bardzo trudnym położeniu. W skrócie: ogródki nie mogłyby być dziedziczone, domki, altanki i wszelkie drzewka znajdujące się na działce nie byłyby własnością działkowiczów, tylko gminy, a gmina w każdej chwili mogłaby odebrać ogródki działkowiczom.
Jest o co walczyć. Rodzinne ogródki działkowe to 44 tysiące hektarów gruntów, z czego 38 tys. hektarów leży w miastach. To bardzo smakowite kąski, warte są bowiem kilkanaście miliardów złotych.
- Gdyby ustawa została uchylona, ogrody w tym kształcie przestałyby funkcjonować. Istnieje pewna obawa, że te grunty, które położone są w najlepszych miejscach, będą przejmowane przez gminy i zagospodarowywane pod budowę hipermarketów czy innych obiektów - obawia się poseł SLD.
Nic więc dziwnego, że działkowcy są oburzeni pomysłem Gardockiego. - Działka, którą uprawiamy, należy do mojej rodziny od wielu lat. Uprawiamy ją z dziada pradziada - mówi Alina Krasuska (63 l.) z Chorzowa. - Moi dziadkowie mieli ją już w 1920 r. Nasza wnuczka to już czwarte pokolenie, które się wychowuje na tej działce. Absolutnie nie chcemy tego stracić - mówi kobieta.
Patrz też: Obalamy 10 działkowych mitów
Teraz tylko Trybunał Konstytucyjny może uchronić milion rodzin działkowców przed utratą ich ogródków.