Polityka, czyli miłość i ekstaza

2007-10-14 22:20

Donald Tusk po owocnej piątkowej debacie z Jarosławem Kaczyńskim doznał religijnego olśnienia. Przekonywał na niedzielnej konwencji Platformy Obywatelskiej, że jest ona od tego, żeby dobro wygrywało ze złem. Zupełnie jak w liście pasterskim biskupów.

To wzburzyło Macieja Płażyńskiego. Zażądał, żeby Tusk zdeklarował, że nie będzie współrządzić z LiD. Jeśli ktoś się powołuje na naukę Kościoła, to nie może współrządzić z lewicą - argumentował.

Niesłusznie. Miłość i religia zdominowały też niedzielne wydarzenia w LiD. Najpierw Ola Kwaśniewska wyznała w TVN, że jej tata jest tak chory, iż mógł umrzeć. Świadomość, że życie jest śmiertelną chorobą, odbiła się głęboko na wystąpieniu Aleksandra Kwaśniewskiego w Łodzi.

Być może przeżycia z pogranicza pomroczności jasnej zbliżyły tego polityka do religii. I zgodnie z duchem obchodzonego wczoraj Dnia Papieskiego, wołał w ekstazie do swoich zwolenników słowami Chrystusa otwierającymi ingres Jana Pawła II - nie lękajcie się!

Z tego wszystkiego premier się rozchorował.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki