Dramat w Połoskach rozegrał się w poniedziałek późnym wieczorem. Z relacji dzieci, które widziały jak ojciec zabija matkę, a potem sam odbiera sobie życie wynika, że Mariusz M. najprawdopodobniej wrócił do domu pijany. 41-latek wszczął awanturę, po czym wyszedł na chwilę z domu. Kiedy wrócił miał ze sobą broń.
Mąż strzelił do Doroty K. Kobieta nie miała najmniejszych szans na przeżycie. Gdy morderca zorientował się, że jego żona nie żyje przyłożył broń do głowy i nacisnął spust. Świadkami tej przerażającej zbrodni były dzieci małżeństwa M. To one zadzwoniły na policję.
Kiedy kryminalni przyjechali na miejsce tragedii Mariusz M. jeszcze żył. Zmarł dopiero w szpitalu. Osierocona szóstka rodzeństwatrafiła do domu dziecka w Komarnie. Jest pod opieką psychologów. We wsi Połoski nie było nikogo z dalszej rodziny, to mógłby się nimi zaopiekować.
Radio TOK FM podaje, że mąż-zabójca od dłuższego czasu nie mieszkał z żoną i dziećmi. Policja odbierała już zgłoszenia od rodziny, że 41-latek znęca się nad bliskimi. Sprawę badała prokuratura w Lublinie.
POŁOSKI: Mariusz M. ZASTRZELIŁ ŻONĘ i popełnił SAMOBÓJSTWO. Sześcioro dzieci w DOMU DZIECKA
Rodzinna tragedia we wsi Połoski na Lubelszczyźnie. Podczas awantury z żoną 41-letni Mariusz M. chwycił za broń i strzelił do kobiety. Trafiona w głowę Dorota M. (40 l.) zginęła na miejscu. Gdy zabójca zrozumiał co zrobił popełnił samobójstwo. Świadkami zbrodni było sześcioro dzieci małżeństwa w wieku od 2 do 20 lat. Cała szóstka trafiła do domu dziecka w Komarnie, bo w Połoskach nie było nikogo z rodziny, kto mógłby się zaopiekować rodzeństwem.