Jak donosi radio ZET, nasi żołnierze koczują w bazie przerzutowej Manas już od dwóch tygodni. Dziennikarzy o całej sprawie zawiadomiły zaniepokojone rodziny mundurowych. Z informacji, jakie dostają od swoich bliskich, wynika, że warunki w bazie w Kirgistanie są fatalne, a już drugi raz odwołany został transport do Polski. Za pierwszym razem miało to związek z zamieszkami i obaleniem rządu w Kirgistanie, teraz na przeszkodzie stanęła chmura wulkanicznego pyłu.
Przeczytaj koniecznie: Pył wuklaniczny nie zabija, ale jest groźny dla astmatyków (ZDJĘCIA)
Major Piotr Jaszczuk z dowództwa operacyjnego w rozmowie z Radiem ZET zapewniał, że żołnierze mają zapewnione w Manas odpowiednie warunki. Jest namiot, w którym żołnierze nocują. Oprócz tego zapewnione są sanitariaty, dostęp do łączności i opieka medyczna. Żołnierze mają też bezpłatne jedzenie w stołówce.
Patrz też: Pył wulkaniczny niebezpieczny dla samolotów - może być przyczyną lotniczej katastrofy
Gorsza informacja jest taka, że wojsko nie wie, kiedy w końcu wszyscy, którzy służyli w Afganistanie, dotrą do Polski. W tej chwili zależy to wyłącznie od... pogody i aktywności wulkanu Eyjafjoell na Islandii. Wszyscy czekają na otwarcie przestrzeni powietrznej nad Polską i innymi państwami tranzytowymi.