- To prawda, że już od początku ery Gierka Polska budowała bombę nie tyle atomową, co raczej bardziej zaawansowaną technicznie bombę neutronową, która nie zostawiała praktycznie żadnego skażenia radioaktywnego - ujawnia nam profesor Paweł Bożyk, który przez 8 lat był ekonomicznym doradcą Gierka i jego zaufanym człowiekiem.
Początek programu budowy polskiej broni masowej zagłady sięga 1968 r., czyli jeszcze czasów poprzednika Gierka, Władysława Gomułki (+ 77 l.). Wówczas to doktor Zbigniew Puzewicz, szef Katedry Podstaw Radiotechniki Wojskowej Akademii Technicznej, zasugerował, że możliwe jest przeprowadzenie wybuchu termojądrowego za pomocą lasera dużej mocy.
Patrz też: Strefa 51 - tajna baza kosmitów
Kiedy do władzy doszedł Gierek, prace nad polską bombą neutronową ruszyły pełną parą. Pieczę nad projektem objął generał profesor Sylwester Kaliski (+ 53 l.), ówczesny komendant Wojskowej Akademii Technicznej.
Pieniądze nie grały roli
Gierek na nową technologię zabijania nie żałował pieniędzy. - Nikt nigdy nie policzył, ile wydaliśmy na badania. Formalnie pieniądze szły na WAT. Jeśli generał Kaliski potrzebował dodatkowych środków, bez problemu je dostawał - opowiada Bożyk.
Finanse nie były problemem, kłopotem było sprowadzenie specjalistycznych mechanizmów, przyrządów badawczych i materiałów. Wszystkie te rzeczy trzeba było ściągnąć z Zachodu. Nie było to proste, bo nasz kraj jako członek wrogiego Układu Warszawskiego był wtedy przez Zachód objęty embargiem, ze szczególnym uwzględnieniem nowych technologii.
Dlatego sprowadzeniem do Polski niezbędnych materiałów i urządzeń zajął się wywiad PRL. Nasi agenci, w największej tajemnicy przed Związkiem Radzieckim, niezbędne produkty, kupione od państw Europy Zachodniej i USA, zaczęli zwozić do specjalnie wybudowanej hali WAT w warszawskiej dzielnicy Wola. Od 1972 roku prace kontynuowano w Instytucie Plazmy i Laserowej Mikrosyntezy na warszawskim Bemowie. Same próby jądrowe generał Kaliski chciał przeprowadzać prawdopodobnie w specjalnie wybudowanych sztolniach w Bieszczadach.
Tajemnicza śmierć generała Kaliskiego
Pomimo wysiłków wywiadu nie udało się projektu utrzymać w tajemnicy przed radzieckimi "towarzyszami". Ale Sowieci prawdopodobnie uznali, że polski laser, który jest kluczowym elementem bomby neutronowej, jest zbyt słaby, żeby wywołać reakcję łańcuchową, dlatego początkowo obserwowali badania ze spokojem.
To, co stało się później do dziś jest zagadką. 16 września 1978, w tajemniczym wypadku samochodowym, za kierownicą swego fiata mirafiori zginął profesor gen. Kaliski, a jego żona została poważnie ranna. Po wypadku od razu pojawiły się głosy, że generał był fatalnym kierowcą. Mimo to wokół jego śmierci narosło wiele spiskowych teorii. Najpopularniejsza z nich mówi o tym, że generał został zamordowany przez sowiecki wywiad.
Przeczytaj koniecznie: Książka Pawła Bożyka, doradcy GIERKA ujawnia fakty z przeszłości: Lech Wałęsa był w 1980 roku opłacany przez komunistów?
Jeden z oficerów Wojska Polskiego miał zeznać, że Sylwester Kaliski został zamordowany przez KGB dlatego, że swoją wiedzą o bombie nie chciał się podzielić ze Związkiem Radzieckim.
Koniec snu o potędze
- Badania Kaliskiego były już bardzo zaawansowane, a Polska w tym czasie znajdowała się w czołówce państw, które takie badania prowadziły. Śmierć naukowca może być nieszczęśliwym wypadkiem, ale niewykluczone, że rękę do niej przyłożyły obce wywiady.
I nie chodzi tu tylko o KGB, ale i o służby specjalne państw zachodnich, które panicznie bały się zaawansowania polskiego projektu. Po wypadku wszystkie dokumenty utajnił ówczesny minister obrony generał Wojciech Jaruzelski - dodaje profesor Bożyk.
Bez względu na to, czy był to tragiczny wypadek, czy morderstwo, śmierć Kaliskiego oznaczała jedno - koniec badań nad bombą neutronową. - Profesor nie miał w zwyczaju zapisywać swoich myśli. Wszystkie schematy i plany miał w głowie. A przynajmniej tak utrzymywano. Dlatego nikt z jego następców nie był w stanie nawiązać do badań tego geniusza - dodaje Bożyk.
Dlatego polski program atomowy nie został dokończony. Niektórzy mówią też, że środki finansowe wydane na konstrukcję bomby były tak wielkie, że przyczyniły się do kryzysu ekonomicznego w połowie lat 70., który w konsekwencji w 1980 zmiótł ze sceny politycznej Edwarda Gierka.
Więcej o tajemnicach PRL można przeczytać w książce prof. Pawła Bożyka pt. "Hanka. Miłość. Polityka"