Możemy być dumni! Gdy największe mocarstwa biernie przyglądają się rozlewowi krwi w Gruzji albo ograniczają się do dyplomatycznych gestów, sprawy w swoje ręce wzięła Polska. To nasz kraj podjął się roli mediatora w konflikcie na Kaukazie i zmontował spośród państw nadbałtyckich koalicję, która ma pomóc w zaprowadzeniu pokoju. Profesor Wojciech Roszkowski (61 l.), historyk i eurodeputowany PiS, nie ma wątpliwości: "Polska odegrała pewną rolę w powstrzymaniu Rosji".
Profesor Roszkowski twierdzi, że zachowanie Polski w sprawie wojny na Kaukazie wzmocni pozycję naszego kraju na arenie międzynarodowej. Widać, że zdobywamy coraz większy wpływ na politykę Unii Europejskiej względem Rosji.
Wczoraj, gdy Rosja ogłosiła zaprzestanie działań wojennych, prezydent Lech Kaczyński (59 l.) poleciał do Gruzji, by sprawdzić na miejscu, jak sytuacja wygląda naprawdę. Towarzyszyli mu prezydenci Litwy, Estonii i premier Łotwy. Po drodze do tej delegacji "dosiadł się" na Krymie prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko (54 l.).
- To aktywne współtworzenie
przez Polskę głównego nurtu zdarzeń europejskich - ocenił premier Donald Tusk (51 l.). Widząc, że misja Kaczyńskiego nabiera coraz większego znaczenia, w ostatniej chwili do delegacji dołączył szef MSZ Radosław Sikorski (45 l.). - Obecność prezydentów państw bałtyckich, Polski i Ukrainy wzmocni prezydenta Saakaszwilego. Polska dyplomacja może mówić o naprawdę dużym sukcesie - ocenia Andrzej Maciejewski, ekspert ds. wschodnich Instytutu Sobieskiego.
Tymczasem prezydent Francji Nicolas Sarkozy (53 l.) po spotkaniu z Dmitrijem Miedwiediewem (43 l.) zaprezentował o wiele mniej stanowcze stanowisko niż Lech Kaczyński. Uznał za "normalne" to, że Rosja chce "bronić interesów ludności rosyjskojęzycznej" poza swymi granicami.