Według Zbigniewa Pająka (58 l.), pierwszego trenera naszego bramkarza, Przemek Tytoń nigdy nie wstydził się swojej wiary. - Czy jako junior w Zamościu, czy gracz holenderskich klubów i kadry narodowej, zawsze miał czas dla Boga. I zawsze manifestował to modlitwą na boisku - mówi szkoleniowiec.
O to, aby młody Przemek nie zachodził do kościoła tylko wtedy, gdy święcą jajka na Wielkanoc, zadbały babcia i mama przyszłego reprezentanta Polski. - Babcia uczyła go pierwszych modlitw, razem chodzili na msze - opowiada przyjaciel rodziny. Dlatego też, gdy Tytoń zaczął już na poważnie zajmować się piłką, dużo łatwiej było spotkać go w niedzielę w kościele niż z kolegami w pubie czy dyskotece.
Nic dziwnego, że do swej rodzinnej parafii pw. św. Krzyża w Zamościu (woj. lubelskie) ma wielki sentyment. Tym większy, że tam również kochają kopać piłkę! Jakiś czas temu pracujący w parafii ks. Tomasz Winogrodzki (38 l.), sam niezły piłkarz (mistrz Europy księży w piłce nożnej), założył Diecezjalny Klub Sportowy Gaudium, w którym grają najmłodsi futboliści. Przemysław dowiedział się o tym od swej mamy, gdy był w domu podczas ubiegłorocznych świąt Bożego Narodzenia. Długo się nie zastanawiał, ruszył na plebanię.
- Nie wierzyłem, że pod drzwiami stoi Przemysław Tytoń, gracz PSV i kadry Polski - ks. Winogrodzki do dzisiaj pamięta wrażenie, jakie zrobiła na nim niezapowiedziana wizyta piłkarza.
Nawet nie wiedział, że to jego parafianin, który wtedy obładowany piłkami, ochraniaczami i rękawicami bramkarskimi pojawił się na plebanii.
- To dobry człowiek, Bóg go prowadzi - mówi krótko duchowny, który najbardziej ceni Przemka za postawę na Stadionie Narodowym.
Podziękował mu, wysyłając specjalnego SMS-a. - Dzięki niemu tysiące małych Tytoniów, którzy pewnie już pojawili się na osiedlowych boiskach, wie, że można być świetnym piłkarzem i nie wstydzić się swej wiary - podkreśla ks. Winogrodzki.
Co do dzisiejszego meczu z Rosją ma swoje zdanie. - Przemysław Tytoń będzie nie do pokonania. Wprawdzie człowiek strzela, ale to Pan Bóg piłki nosi - mówi z pewnością w głosie duchowny.