W kwalifikacjach już w pierwszej próbie machnęła młotem na odleglość 74,54 m (minimum to 72,00) i szybko opuścila stadion. Podobnie w pierwszych próbach kwalifikowali się do finałów nasi wicemistrzowie z Berlina - Majewski, Ziółkowski i Małachowski. Czy to kolejny dobry prognostyk przed walką o medal Anity?
- Czuję się świetnie, stać mnie tu na dobry wynik i medal - mówi "Super Expressowi" Włodarczyk, do której należy najlepszy w tym roku wynik na świecie - 77,20 m.
- Najważniejsze, że nie bolą mnie plecy. Tydzień temu naciągnęłam mięsień grzbietu i przez 3 dni nie trenowałam, ale teraz wszystko jest już dobrze - dodaje młociarka.
Po eliminacjach zrelaksowana Anita udała się na stadion treningowy. W tym czasie jej rywalki męczyły się okrutnie w kwalifikacjach. Zaledwie cztery zawodniczki uzyskały wymagane minimum, nie osiągnęła go nawet Rosjanka Tatiana Łysienko (weszła do finału z 5. wynikiem), którą Anita uważa za jedną z głównych rywalek.
- Najgroźniejsze będą Niemka Heidler i właśnie Łysienko - mówi Polka. - Heidler rzuciła w kwalifikacjach najdalej, bo aż 75,27, ale nie przeraża mnie to. Już niejednokrotnie w zawodach straszyła mnie dalekimi rzutami, ale później odpowiadałam jej jeszcze dłuższymi.
Żeby tylko Anita nie spaliła się psychicznie! Na płycie stadionu będzie wieczorem sama. Po konflikcie z trenerem Czesławem Cybulskim zmieniła szkoleniowca, ale w Berlinie nie korzysta z pomocy Grzegorza Nowaka, który został w Polsce. Czy pozbawiona wsparcia Włodarczyk poradzi sobie z presją, gdy na berlińskim stadionie zasiądzie ponad 70 tysięcy widzów kibicujących jej rywalce?
- Powiedziała, że poradzi sobie sama, choć wiem, jak ciężko wytrzymać psychicznie w takich zawodach - mówi Zdzisław Lipiński, opiekun skoczkini w dal Teresy Dobii.
Wsparcie Anita będzie miała przynajmniej na trybunach, na których zasiądą jej rodzice i grupa znajomych z rodzinnego Rawicza.
Wczoraj Anita odbyła lekki trening, dzisiaj na śniadanie zje ulubione jajka na miękko.
- Zwykle jem je przed ważnymi zawodami - zdradza nam Anita. - Przed kwalifikacjami zjadłam cztery i poszło dobrze. Myślę, że przed finałem tyle też powinno wystarczyć - śmieje się nasza medalowa nadzieja.
Oni już zdobyli medale w konkurencjach rzutowych
Tomasz Majewski (28 l.), mistrz olimpijski z Pekinu i tym razem nie zawiódł - srebrny medal
Szymon Ziółkowski (34 l.) wrócił po raz kolejny do wielkiej formy. Z Berlina przywiózł srebro
Piotr Małachowski (26 l.) powtórzył swój wynik z Pekinu. Trzecie srebro dla Polski!