Nie potępiam tej formy protestu en bloc, stanowi ona bądź co bądź istotny element demokracji. Nie będę się też wdawał w dywagacje, czy obecne protesty to efekt inspiracji (tu proszę sobie wpisać wedle uznania: obcych służb, PiS-u, SLD, rosyjskiej agentury), ponieważ takie dywagacje przenoszą nas w opary absurdu.
Pochylę się jednak nad roztropnością, czy też brakiem roztropności, osób te strajki organizujących. Wychodzę
z założenia, że związkowcy to nie oderwani od rzeczywistości szaleńcy, którzy wbrew zdrowemu rozsądkowi chcą doprowadzić do upadku swój zakład pracy.
Dlaczego zatem związkowcy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej jako swój główny postulat stawiają usunięcie prezesa? Dlaczego strajkując, nielegalnie zaznaczmy, narażają swoich kolegów na straty (nie otrzymają wynagrodzenia za czas nielegalnego strajku)? Można odnieść wrażenie graniczące z pewnością, że w spółce JSW zdrowy rozsądek uleciał niczym gołębica ze śląskiego gołębnika. Żądanie personalnych zmian nie ma bowiem nic wspólnego z troską o swoje miejsce pracy. Jest to mało subtelna próba sił, próba pokazania, kto rządzi w Jastrzębskiej Spółce Węglowej: my, związkowcy, czy oni, rząd Mam nadzieję, że premier Ewa Kopacz się nie ugnie. I nie chodzi mi o Jarosława Zagórowskiego. Chodzi mi o zasadę. Bo po Zagórowskim związkowcy z JSW być może będą chcieli obsadzić stanowisko ministra skarbu albo nawet i premiera.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Zobacz: Górnicy WYRZUCILI prezesa JSW. Jarosław Zagórowski podał się do dymisji!