Sokolniki, ul. Wiejska 3 - pod ten adres jeszcze długo nie da się dojechać - woda sięga pod sufit parteru, wdziera się na pierwsze piętro. Trudno to opisać. Pani Barbara nie chce wierzyć w to, co się dzieje, modli się, by okazało się to koszmarnym snem. Niestety
...
Ci ludzie już raz przeżywali piekło. Podczas powodzi w 2001 roku również ich zalało. Pan Kazimierz, wtedy policjant, pomagał innym, choć sam też ucierpiał. Z ubezpieczenia dostali 26 tys. zł, 30 tys. zł wzięli kredytu powodziowego, który spłacają do dzisiaj. Ale to wszystko nie starczyło. A wody mieli 2,5 metra mniej niż teraz...
Pan Kazimierz na gorąco stara się policzyć straty. Samo ogrodzenie, ok. 300 metrów, po prostu spłynęło. Koszt kutych elementów, murowanych cokołów, itp. to 20 tys. zł. Wymuskany ogród, alejki, drzewka, tego już nie liczy. Więcej pieniędzy pójdzie na remont garażu, kurnika, pomieszczeń gospodarczych. Same drzwi do garażu to ponad 2 tys. zł. - Słyszeliśmy, jak pękają pod naporem wody - mówi załamany gospodarz.
Widział też, jak dachówki z niższych budynków płyną w dal. To kilka tysięcy złotych. Sam dom to również totalna klęska. Kompletnie zniszczone piwnice, piec c.o., piec węglowy, co najmniej kilkanaście tys. zł. Parter? Cała kuchnia, pokoje, podłogi do wymiany, meble, zalane ściany - to co najmniej kilkadziesiąt tys. zł. - Nie wyrobię się w 100 tysiącach - mówi załamany mężczyzna. A samochód, ciągnik Tego już nawet nie chce liczyć.