Pani Ewa przez lata przeżywała horror. Mąż więził ja w piwnicy, ręce związał sznurkiem, głodził. Gwałcił ją i oddawał w usługi kolegom za 20 zł. Na wszystko musiały patrzeć kilkuletnie córki, które zresztą też molestował. Mariusz Sz. okrzyknięty polskim Fritzlem czuł się bezkarny, ponieważ nikt nie wierzył pani Ewie. Prokuratura dwukrotnie umorzyła śledztwo w tej sprawie. - Do zdarzenia doszło w czasie kłótni małżeńskiej prywatnym domu, a nie w miejscu publicznym (...) brak jest przesłanek, które wskazywałyby na to, że interes społeczny przemawia za kontynuowaniem ścigania z urzędu - miała usłyszeć od prokuratora w 2013 roku kobieta.
W końcu dziś, 21 czerwca Sąd Okręgowy w Gdańsku wydał wyrok w sprawie polskiego Fritzla., który zdaniem śledczych brutalnie znęcał się psychicznie i fizycznie nad swoją żoną oraz dziećmi. Mężczyzna nigdy nie przyznał się do winy. Przed gdańskim sądem tłumaczył, że gdy został aresztowany, ktoś zmanipulował jego córki, aby zeznawały przeciwko niemu. Teraz został skazany na 25 lat więzienia. Kara ta obejmuje również wyrok 2,5 lat pozbawienia wolności za zagłodzenie psa. Oprócz tego musi wypłacić ponad 200 tys. zł odszkodowań na rzecz swojej żony i córek. Kiedy opuści zakład karny przez 15 lat będzie go obowiązywać zakaz zbliżania się do żony, natomiast do córek - 10 lat.
Imiona osób zostały zmienione.
Zobacz: Sprawa polskiego Fritzla, który więził i głodził żonę. Prokuratura odpowie za bierność?