Zarobki naszych nauczycieli stawiają ich na szarym końcu 31 krajów Europy. Polscy belfrzy zarabiają prawie tyle samo lub niewiele więcej co pedagodzy w byłych demoludach. O pensjach swoich kolegów z Francji czy Niemiec mogą tylko pomarzyć.
- Choć kilka lat temu rząd podniósł nieco nauczycielom płacę minimalną, to i tak wciąż zarabiamy mniej niż średnio - mówi Kozłowski.
Ma poparcie w raporcie Komisji Europejskiej, która m.in. zbadała, jak się mają pensje do zamożności danego kraju i całego społeczeństwa. Niestety, także pod tym względem jesteśmy w ogonie Europy (na 8. miejscu od końca). Rzeczywistość nauczycieli wygląda więc następująco: większość zmuszona jest dorabiać: pracują w kilku szkołach, udzielają "na czarno" korepetycji, a w wakacje zatrudniają się na koloniach czy letnich obozach.
ZOBACZ: Europejskie pensje topnieją. W Polsce też?
Niestety, na zmianę się nie zapowiada. Premier ogłosił, że podwyżek nie będzie. Co gorsza, zapowiadane są kolejne zwolnienia. Przez szkoły znowu przejdzie tsunami - po tym roku szkolnym pracę może stracić nawet 8 tys. nauczycieli.
Kolejne tysiące stracą możliwość dorobienia dzięki godzinom nadliczbowym. W następnym raporcie Komisji Europejskiej możemy więc być już na ostatnim miejscu.