Maks i Krzysztof wyruszyli z Wrocławia. W planach mieli przejechać 37 krajów. Przez rok zrobili dziesiątki tysięcy kilometrów. Zwiedzili Bałkany, południe Azji, Australię i stamtąd dotarli do Ameryki Południowej. Już za miesiąc mieli wrócić do Polski.
>>> Wypadek w Orzeszu. Zginęła kobieta w ciąży!
Tragedia wydarzyła się w Ekwadorze, na drodze między Quito a granicą Boliwii. - Na jednym z zakrętów, samochód jadący z naprzeciwka ściął zakręt, uderzając we mnie i w Maksa - mówi TVN24 Krzysztof, który przeżył wypadek. Student opowiada, że reanimował przyjaciele, ale nie idało mu się go uratować. Zmarł zanim na miejsce dotarła karetka.
- Proszę was bardzo, pamiętajcie Maksa, człowieka którego kochałem, który był moim najlepszym przyjacielem i jednym z najlepszych ludzi jakich kiedykolwiek znałem. Kogoś bez kogo ta cała wyprawa nie miała by sensu, a na pewno by się nie udała. Maks był szczęśliwy i zmarł robiąć to co kochał. Bądźmy myślami z jego rodziną - apeluje.
Krzysztof też został ranny i po wypadku trafił do szpitala. Ekwadorksa policja znalazła już kierowcę, który jest podejrzany o spowodowanie wypadku.