Od stycznia tego roku w wyniku wypadków drogowych zginęły 632 osoby. To o 20 proc. (105 ofiar) więcej w porównaniu z pierwszym kwartałem 2018 roku.
Według podinspektora Radosława Kobrysia z Komendy Głównej Policji bezpośrednią przyczyną tak tragicznych danych jest coraz większa liczba kierowców przekraczających prędkość. Jak mówił: - Prędkość zabija i to nie jest tylko wytarty slogan. Następnie dodał: - Do wzrostu liczby tragicznych wypadków mogła się też przyczynić łagodniejsza niż przed rokiem zima. W czasie bezśnieżnej czy bezdeszczowej pogody kierowcy jeżdżą bardziej ryzykownie.
O wypadku, gdzie nadmierna prędkość zabiła motocyklistę pisaliśmy TUTAJ (w artykule zamieszczone są również wstrząsające zdjęcia miejsca wypadku).
Co gorsza, jak wynika z doświadczeń poprzednich lat, najniebezpieczniejsze miesiące - wakacyjne i jesienne - dopiero przed nami. Jeśli ta tendencja się utrzyma, to drugi rok z rzędu możemy zanotować wzrost liczby zabitych na drogach. Byłaby to pierwsza taka sytuacja od dekady. W 2018 roku ofiar śmiertelnych na drogach było o 2 proc. więcej niż rok wcześniej - zginęło 2 862 osób, a rannych zostało 37 359 osób.
Warto przypomnieć, że w tej kwestii, na tle innych państw Unii Europejskiej, wypadamy fatalnie. Według ogłoszonego pod koniec zeszłego tygodnia przez Brukselę raportu, w zeszłym roku na każdy milion mieszkańców na polskich drogach zginęło aż 76 osób. Dla porównania, w Wielkiej Brytanii jest to 28 osób na milion (a ogólna europejska średnia wynosi 49). Gorsze wyniki odnotowano jedynie w Chorwacji, Rumunii, Bułgarii i na Łotwie.