Niepokojące dane zaskoczyły księży. Mimo, że w niektórych diecezjach wciąż trwa ostateczne podliczanie wyników, to z informacji, jakie już się pojawiły wynika jedno - z religijnością Polaków jest coraz gorzej.
Okazuje się, że obowiązku regularnego uczestniczenia w niedzielnej mszy przestrzega zaledwie 38 proc. katolików, czyli aż o 6 proc. mniej niż w 2007 roku. Jak pisze dziennik "Polska The Times", nigdy wcześniej nie odnotowano tak znaczącego spadku.
Wyniki badań kwestionują niektórzy duchowni - twierdzą, że za rekordowo niską frekwencję odpowiada zła pogoda. Liczenie wiernych przeprowadzono bowiem 23 listopada, a tego dnia niemal w całej Polsce rozszalała się zima. - Wielu ludzi, zwłaszcza starszych, zostało przez to w domach - mówi ks. Dariusz Gącik, rzecznik diecezji kieleckiej, gdzie spadek wiernych wyniósł aż 11 proc.
Zdaniem badaczy religijności, powód jest inny. Rośnie dystans do hierarchii kościelnej. - W polskim Kościele nie ma autorytetów, brakuje charyzmatycznego lidera, dlatego wiernych ubywa i będzie ubywać - tłumaczy socjolog religii prof. Edward Ciupak z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jego zdaniem, rekordowo niska frekwencja to też echo śmierci Jana Pawła II. - Papież z Polski trzymał ludzi przy wierze, Benedykt XVI już takiej roli nie odgrywa - podkreśla Ciupak.
Jeżeli sytuacja szybko się nie poprawi, to Polsce grozi scenariusz znany z Europy Zachodniej. Tam świątynie od lat świecą pustkami. W uznawanych za katolickie Włoszech na msze chodzi zaledwie co trzeci wierny. Jeszcze gorzej jest w Hiszpanii - 17 proc. czy Niemczech - 14 proc.