Godz. 18.00. Hotel Sheraton w centrum Warszawy. To tutaj, w luksusowej knajpce "SE" wypatrzył Kamińskiego. Europoseł PiS najpierw zamówił kufel polskiego piwa, ale tak się krzywił, że wypił tylko kilka łyków. Dopiero irlandzki guinness wywołał szelmowski uśmiech na jego twarzy. Spragniony europoseł co i rusz zanurzał usta w piwie i oddawał się rozmyślaniom. Po chwili do baru przysiadła się jego żona Anna.
Rozpalony irlandzkim trunkiem polityk nie szczędził jej czułości. Szeptał małżonce do ucha czułe słówka, muskał jej włosy, a w końcu zaczął obsypywać pocałunkami. Romantyczne chwile trwały do momentu, gdy szklanica z browarem została opróżniona.
Dlaczego Kamiński poświęcił polskie piwo dla guinnessa? Być może za dużo czasu spędzał ostatnio w towarzystwie kolegów z Wysp Brytyjskich. Już na pierwszym posiedzeniu Europarlamentu wokół polskiego polityka narobiło się sporo szumu. Najpierw nie został wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, potem wybrano go na szefa frakcji Konserwatystów i Reformatorów, ale jednocześnie Kamińskiemu oberwało się od brytyjskich mediów. Prasa na Wyspach wypominała jego "kontrowersyjną" i "ekstremistyczną" przeszłość. A tak-że to, że był doradcą medialnym prezydenta Lecha Kaczyńskiego (60 l.), który jest krytyczny wobec traktatu lizbońskiego.
Czyżby teraz, delektując się guinnessem, Kamiński rozmyślał, jak przekonać do siebie niechętną mu opinię publiczną na Wyspach?