To szokujące! W Warszawie nie widać pasów dla pieszych, nawet w samym centrum miasta. Zwiedziliśmy pół stolicy i okazało się, że ogromna liczba zebr jest zupełnie wytarta lub wyblakła. Najczęściej widoczny jest tylko pierwszy pas albo ostatni. O przejścia nikt nie dba nawet na tak ruchliwych i niebezpiecznych skrzyżowaniach jak Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej, Zielenieckiej i Zamoyskiego, Emilii Plater i Świętokrzyskiej i na rondzie ONZ. Teraz jest tam po prostu ciemny asfalt! To zapalne punkty miasta, gdzie często dochodzi do wypadku. Nic dziwnego, skoro kierowcy nie widzą, gdzie zaczynają się pasy dla pieszych, a gdzie kończą. Dlaczego Zarząd Dróg Miejskich do tego dopuścił? Przecież bezpieczeństwo pieszych jest najważniejsze, a biała farba kosztuje bardzo niewiele.
- Codziennie maszeruję tą ulicą z moją wnuczką Zuzią do parku i z powrotem - opowiada Regina Klepacka (70 l.) z Grochowa. - Przyznam szczerze, za każdym razem jak przechodzę przez skrzyżowanie Chłopickiego i Osowskiej drżę o nasze życie, bo tu w ogóle nie widać pasów dla pieszych, a samochody pędzą jak szalone! - dodaje. - Jest tylko ledwo widoczny znak drogowy, który kierowcy zwykle lekceważą - irytuje się pani Regina. - Niech drogowcy wreszcie coś z tym zrobią, bo wyblakłe pasy są tu już od roku - dodaje zdenerwowana kobieta.
Urszula Nelken (47 l.), rzecznik ZDM tłumaczy, że drogi powiatowe zostały już pomalowane w 90 procentach. - Jeśli chodzi o drogi wojewódzkie i krajowe, właśnie wyłoniliśmy wykonawcę oznakowania poziomego - tłumaczy. - Jeśli umowa zostanie zawarta, wszystkie warszawskie ulice będą miały oznakowanie poziome przed końcem września - dodaje.
Oby przez ten czas przez niedomalowane pasy kilka osób nie znalazło się pod kołami rozpędzonych samochodów!