Pan Sylwester nigdy nie mógł dogadać się z ojcem kobiety, którą poślubił. - Mieszkamy pod jednym dachem już od 22 lat. Teść nigdy mnie nie lubił. Często pił i wszczynał dzikie awantury z byle powodu. Raz pijany zwyzywał mnie i moją żonę. Nie wytrzymałem i wyprosiłem go z naszej części domu. Od tej pory mnie znienawidził - opowiada pan Sylwester. - Odgrażał się, że zniszczy mi samochód i dopiął swego. Przeciął mi oponę w samochodzie! - oskarża teścia.
Według niego koło strzeliło akurat, gdy wiózł swoich pracowników na budowę.
- Pojazdem zaczęło rzucać na prawo i lewo. Niewiele brakowało, a rozbilibyśmy się. Wulkanizator powiedział, że oponę przecięto ostrym narzędziem. Wiem, że zrobił to mój teść. Mógł mnie zabić i moich ludzi. Takie rzeczy powinny zostać w rodzinie, ale miarka się przebrała i zgłosiłem sprawę na policję - tłumaczy pan Sylwester. Sołtys Borzytuchomia pan Feliks lada dzień będzie musiał się wytłumaczyć na policji. Jeśli policjanci stwierdzą, że przeciął opony w samochodzie zięcia, może trafić za kraty na dwa lata.
- Jestem tym zdruzgotany, bo nigdy nie zrobiłem zięciowi krzywdy. Sylwek mści się za to, że nie przepisałem mu pola, które jest za domem. Dałem je swojemu rodzonemu synowi, bo chce hodować konie. Zięć nie mógł tego znieść. Przykro mi, że nie przyjął mojej decyzji jak mężczyzna - wyjaśnia pan Feliks.
- Nie chciałem żadnego pola. Jestem budowlańcem, a nie rolnikiem, więc na co mi łąki albo pole? - oburza się pan Sylwester. - Teść jak sobie wypije, to jest nieobliczalny. Puszczałem płazem to, że wszczynał awantury, ale tego koła mu nie daruję - dodaje.