Pan Sławomir (†40 l.), którego tragiczną historię opisaliśmy wczoraj, zostawił żonę Sylwię i trójkę dzieci: Kamila (13 l.), Sandrę (8 l.) i Julię (3 l.). - Jesteśmy bez środków do życia - mówi przez łzy pani Sylwia.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Mój mąż konał, a pogotowie nie przyjechało
Od narodzin najmłodszej córci zajmowała się domem, nie pracowała. Dostawała jedynie 330 zł zasiłku rodzinnego. Teraz spadł na nią ciężar utrzymania całej rodziny. - Nie mieliśmy żadnych oszczędności. Musiałam się zadłużyć żeby, pochować męża, bo nie przysługiwał mi nawet zasiłek pogrzebowy - opowiada.
Nie możemy jej tak zostawić! - Ja nie proszę o pieniądze. Potrzebuję pracy, żeby mieć to bezpieczeństwo, że jakoś utrzymam dzieci - mówi kryjąc twarz w dłoniach pani Sylwia. Wszyscy, którzy chcieliby pomóc pani Sylwii i jej dzieciom, proszeni są o kontakt z redakcją pod numerem 022 515 91 64.