Mama Tomka z rozpaczą wspomina moment, kiedy usłyszała od lekarza wstrząsającą diagnozę. - W przeklętym 13 tygodniu życia mojego dziecka, dostałam wiadomość, po której już ani razu nie zasnęłam na suchej poduszce i ani razu nie dotrwałam do rana bez ataku paniki - opowiada kobieta. Tomuś ma wrodzoną wadę serca, przez którą może umrzeć zaraz po narodzeniu. Jego mama się nie poddaje. Rodzina przez kilka tygodni szukała pomocy, lekarza, który powie im, jak uratować ich chore, nienarodzone dziecko i to zrobi. W końcu trafili na profesora Malca z kliniki w Munster. On dał im iskierkę nadziei na to, że ich ukochany nienarodzony synek będzie żyć. Zaproponował szereg operacji, które niestety są kosztowne, a rodziny na to nie stać. Potrzeba ponad 350 tysięcy złotych, a czasu zostało niewiele. - 12 kwietnia muszę stawić się w klinice w Munster, a co będzie, gdy nie zdążę...? - pisze mama Tomka.
I ty możesz pomóc uratować chłopca. Wpłać darowiznę za pośrednictwem strony siepomaga.pl.
Zobacz: Stracili rodziców. 6 rodzeństwa trzyma się razem. Żyją z handlu złomem. Aleppo