Schorowana siedmiolatka z Krakowa jest jedną z sześciu osób w Polsce, które cierpią na tzw. zespół Aicardiego.
Odkąd Katarzyna (38 l.) i Robert (40 l.) Salamonowie, rodzice dziewczynki, dowiedzieli się, że ich długo wyczekiwana córeczka nie ma szans wyzdrowieć - toczą prawdziwą batalię o to, by żyła jak najdłużej. Każdy kolejny dzień z córeczką traktują jak dar od Boga i robią wszystko, by stan jej zdrowia jak najwolniej się pogarszał. Niestety, z powodu braku pieniędzy ich wyścig z czasem staje się coraz trudniejszy.
Dziewczynka nie może samodzielnie oddychać, bez respiratora nie przeżyłaby nawet kilku minut. By mogła wreszcie sama nabrać powietrza, wystarczyłoby, by trzy razy w roku pojechała na specjalistyczny turnus rehabilitacyjny. Za każdy z nich trzeba zapłacić 5200 zł. - O takich pieniądzach nie mamy, co marzyć. Moja pielęgniarska pensja i emerytura policyjna męża ledwie wystarczają na życie, cewniki i pampersy dla Juleczki - wyznaje zrozpaczona mama dziewczynki.
- Błagam! Pomóżcie naszej córeczce oddychać - mówią rodzice siedmiolatki, kryjąc w dłoniach zapłakane twarze.
Wiemy, że ich apel nie zostanie bez odzewu, bo już nieraz przekonaliśmy się o tym, Drodzy Czytelnicy, że na Waszą pomoc zawsze można liczyć.
Chcesz pomóc małej Julci?
Wpłać pieniądze na Fundację Anny Dymnej "Mimo Wszystko", ul. Balicka 12a/5b, Kraków 30-149, numery kont podane są na stronie www.mimowszystko.org
Na przekazie musi znaleźć się dopisek "Julia Salamon"