Żywe srebro - jeszcze pół roku temu mówił tak każdy, kto spotkał Lenkę. Było jej wszędzie pełno, a śmiech dziewczynki rozbrzmiewał w domu, przedszkolu, na placu zabaw. Złe przyszło nagle. We wrześniu przy kolacji zauważyłam, że drży jej rączka, przeraziłam się - opowiada Monika Komecka. Rozpoczęły się wizyty u lekarzy. W październiku Lenka trafiła na oddział neurologiczny szpitala dziecięcego w Lublinie. Okazało się, że w mózgu dziewczynki jest guz. - Glejak wielopostaciowy - brzmiała pełna diagnoza. A dziewczynka z dnia na dzień traciła blask: przestała mówić, lewa strona jej ciała stała się bezwładna. Jednak się nie poddała! - Dzięki rehabilitacji i lekom, które przyjmuje, odzyskała mowę - opowiada przez łzy mama. Stara się przy niej nie płakać, nawet wtedy, gdy po dwóch blokach chemii okazało się, że rak nie ustępuje. Rodzice dziewczynki wspólnie z lekarzami zdecydowali, że Lena wróci do domu. Choć ciężko chora, cieszy się każdą chwilą, czeka na wizyty pani rehabilitantki i pani przedszkolanki.
Rodzice rozesłali do klinik onkologicznych na całym świecie setki maili z zapytaniem o pomoc. Odezwali się lekarze ze szpitala w Hanowerze, słynącego z sukcesów w walce z nowotworami mózgu. - 21 grudnia mamy się tam stawić na konsultacje - mówi pani Monika. Niestety, transport lądowy jest wykluczony ze względu na stan, w jakim znajduje się Lena. Trzeba przewieźć ją śmigłowcem. Ale to może kosztować nawet 100 tys. zł!
- Proszę, pomóżcie nam polecieć z nią po marzenia - apeluje mama dziewczynki.
Lence można pomóc, wpłacając pieniądze na konto Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" Bank BPH SA, nr 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615 Tytułem: 28001 Komecka Lena, darowizna na pomoc i ochronę zdrowia
Zobacz: Brutalne zabójstwa kobiet na terenie powiatu wołomińskiego. Zatrzymano 23-letniego sprawcę