Zdesperowana i doprowadzona do ostateczności 46-letnia kobieta powiadomiła o wszystkim policję, bo jej syn tyran miał w piwnicy prawdziwe laboratorium chemiczne.
Bała się po prostu, żeby upiorny i bezwzględny nastolatek nie wprowadził w życie swych przerażających gróźb. Tyle razy znęcał się nad nią wszczynając awantury, że mogło stać się najgorsze.
- Zabezpieczyliśmy około 50 butelek i pojemników z płynami i proszkami o nieznanym składzie chemicznym oraz różnego rodzaju miarki, fiolki i menzurki – wymienia Jerzy Strawa z policji w Opolu Lubelskim.
Pierwsze badania substancji pokazały, że żadna z nich nie miał na szczęście własności wybuchowych. Nie wiadomo jednak, co mogłoby się stać, gdyby młody chemik zmieszał je ze sobą. Miejmy nadzieję, że nigdy nikt się o tym nie przekona. Młodym bandytą zajmie się teraz Sąd Rodzinny i Nieletnich w Opolu Lubelskim.
Oby przemówił mu do rozumu!