Kuba marzył o takim rowerze. Dlatego jeździł nim z dumą, chuchał na niego i dmuchał. W ubiegły piątek pani Monika pożyczyła go na chwilę od syna, aby pojechać do sklepu. Gdy wyszła po dwóch minutach, po rowerze nie było śladu.
Kubuś w jednej chwili stał się najbardziej nieszczęśliwym drugoklasistą w Poniatowej. Pani Monika obiecała, że rower odzyska choćby spod ziemi. Zawiadomiła policję, przeczesała miasteczko. - Zwróć rower, a zapomnimy o sprawie, tylko go oddaj - ogłosiła w Internecie. Poprosiła o pomoc księdza proboszcza. Ten zwrócił się z apelem podczas niedzielnego festynu.
Podziałało! Najwyraźniej złodzieja ruszyło sumienie. W poniedziałek rano rower stał pod drzwiami domu Nowaków. - Nawet niedraśnięty - cieszy się Kuba.