Popielawy to niewielka wieś po drodze z Łodzi do Tomaszowa Mazowieckiego. Od kilku dni jej mieszkańcy są w żałobie. Weronikę znali wszyscy. Była świetną uczennicą. Zdobywała nagrody na ogólnopolskich turniejach z wiedzy, a w kościele recytowała wiersze. - Mówiliśmy o niej "mały Midas", bo czego się nie dotknęła, zamieniała w złoto - mówi Jan Rychwalski (55 l.), ojciec dziewczyny. Za nieco ponad miesiąc miała skończyć gimnazjum, a po wakacjach pójść do liceum. Chciała zostać lekarzem. Myśl o rychłym końcu szkoły podtrzymywała ją na duchu, bo od pewnego czasu była skonfliktowana ze swoim wychowawcą Tomaszem D. (38 l.). Podobnie zresztą jak inni uczniowie jej klasy.
- Weronika skarżyła się na tego nauczyciela. Mówiła, że strasznie krzyczy, że ją obraża - tłumaczy mama dziewczyny Barbara Rychwalska (52 l.). - On nie nadawał się na wychowawcę - kwituje kobieta. Uczniowie z klasy Weroniki utworzyli nawet na Facebooku grupę zamkniętą i tam komentowali poczynania nauczyciela. Niestety Tomasz D. uzyskał tam nieautoryzowany dostęp i przeczytał niepochlebne opinie na swój temat. Później wspólnie z dyrektorką wezwał rodziców tych uczniów. Mieli stawić się w czwartek, 14 maja.
Ojciec Weroniki przyjechał do szkoły o godzinie 15. Nie wiedział, że wychowawca Tomasz D. znów nakrzyczał na jego córkę. W momencie gdy przekraczał próg szkoły, wzburzona dziewczyna wybiegała z niej innym wyjściem. Prosto pod koła ogromnej ciężarówki. W starciu z ciężarówką nie miała najmniejszych szans na przeżycie.
Zobacz: Sójki. Dramatyczny apel ojca Alicji K.: Moja córka broniła się tylko przed GWAŁTEM! Zostawcie ją!