Te przykłady pokazują, że warto walczyć o swoje. Na początku należy się przygotować na to, że to będzie długa i trudna walka. Poprosiliśmy mec. Bartłomieja Kuchtę, by powiedział, co robić, kiedy szpital i NFZ odmówią nam pomocy. Oto jego rady:
1. Należy zbierać dokumentację medyczną i nie bać się prosić o dokumenty. To będzie dowód w sądzie. Np. oświadczenie lekarza, że należy zastosować konkretny lek. Albo że lek nie ma zamiennika. Lub że szpital wystąpił do NFZ o zgodę na leczenie. Nie ma się co krygować, bać, że ktoś na nas krzywo spojrzy, że lekarz będzie miał nam za złe. To jest kwestia naszego życia lub śmierci.
2. Szukajmy pomocy, np. kancelarii prawnej, w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta, u Rzecznika Praw Obywatelskich. Pomoc prawnika jest potrzebna choćby dlatego, że pisma z NFZ są tak formułowane, że niczego nie wyjaśniają. Pacjent zwraca się z problemem, czy lek mu się należy bądź nie, a dostaje zbiór przepisów, artykułów, często zresztą sprzecznych. Przeciętny Kowalski nic z tego nie rozumie.
3. Zamiast telefonować do urzędów, pisz pisma. To jest dowód dla sądu. Trzeba pisać do Rzecznika Praw Pacjenta i do RPO. Nawet jeśli tam nie rozwiążą sprawy do końca, to i tak pomogą. Szpital prędzej da odpowiedź urzędowi niż pacjentowi. Przy okazji może wyjść na jaw prawda. Np. pacjent prosił o chemioterapię niestandardową i pisał do prezydenta, do premiera, do NFZ, do posłów, szpitala. Żadnych rezultatów. Dopiero jak RPO wystąpił do szpitala o dokumentację, to okazało się, że NFZ wydał zgodę, ale szpital ukrył to przed pacjentem...
4. W piśmie najlepiej użyć odpowiedniej formuły prawnej, należy się powołać na przepisy i na ustawę o prawach pacjenta.