- Szef mówił, że jest ze mnie dumny, wódka się lała, koledzy dolewali, musiałem pić! - mówi Krzysztof Swiniarski (37 l.) z Siedlec, z trudem utrzymując pion. Wraca z firmowej wigilii. Czy nazajutrz nie pożałuje szaleństw w gronie kolegów z pracy? Czy my sami dotrwamy z fasonem do końca firmowego śledzika? O pomoc i radę w tej kwestii poprosiliśmy prof. Zbigniewa Nęckiego (60 l.), psychologa społecznego.
Przeczytaj: Wigilia 2013: Jakie są obrzędy i tradycje wigilijne?
- Na takiej imprezie normy społeczne powinny górować nad osobistymi nawykami - mówi ekspert. - Zachowanie dostosujmy do sytuacji, np. nie wyjmujmy przyniesionej wódki z kieszeni, gdy jest elegancko i poważnie - dodaje. - Najgorsze gafy to w tej sytuacji zbytnie spoufalanie się i łapczywość. A wykręcić się od kolejnego kieliszka możemy, mówiąc, że choć mamy na niego ochotę, nie możemy go wypić, bo np. będziemy jechać autem, wtedy nikt się nie obrazi - tłumaczy psycholog.
Prof. Zbigniew Nęcki (60 l.) radzi naszym Czytelnikom: Podstawowe zasady
Nie spoufalaj się nadmiernie z szefem i kolegami, mimo wszystko zachowaj zawodowy dystans.
* Nie rzucaj się łapczywie na jedzenie i picie.
* By się nie upić, powiedz, że następnego dnia musisz odwieźć teściową samochodem lub że bierzesz leki.
* Aby uniknąć natrętnych podrywaczy, trzymaj się w grupie pań i stwórzcie wspólny front, mówiąc np., że wolicie siedzieć, niż tańczyć.
* Nie przesiaduj na imprezie za długo.
* Gdy szef się upije, dyskretnie poproś o pomoc jego asystenta, zadzwoń do żony szefa z prośbą o odwiezienie męża.