Mieszkańcy Poręby są w szoku. Decyzja samorządowców oznacza, że każdy z nich, nawet ten ssący jeszcze mleko matki, powinien wpłacić do miejskiej kasy w tym roku nieco ponad 300 zł.
Komendant Adam Pucek i jego jedyny podwładny wiedzą, że trudno im będzie sprostać tym wymaganiom. W ostatnim półroczu bowiem obaj nałożyli raptem około 30 mandatów, na kwotę 3 tys. zł.
Pomocny w ratowania budżetu ma być strażnikom jednak fotoradar. Postawiony przy drodze skutecznie zapoluje również na kierowców przejeżdżających przez Porębę.
Spośród lokalnych radnych tylko trzech głosowało przeciwko łataniu budżetu mandatami. Jednym z nich jest Ryszard Spyra, radny klubu Jedność i Przyszłość.
- Kwota jest wzięta z sufitu, straż miejska nie będzie nic innego robić, tylko łapać na wykroczeniach i dawać mandaty. W dodatku do obsługi fotoradaru wynajęta będzie zewnętrzna firma, która oczywiście też musi na tym zarobić - mówi samorządowiec. Kierowcy nie są zachwyceni. Ale strażników obawiają się też piesi.
- Wszystkich będą karać za byle co. To bezczelne wyciąganie pieniędzy od ludzi - denerwuje się Ryszard Karcz (50 l.), jeden z mieszkańców miasteczka.
Burmistrz Poręby Marek Śliwa nie miał czasu z nami rozmawiać. Komendant straży miejskiej wypowiedział się niechętnie.
- Na pewno nie wydam podwładnemu nakazu wystawienia danej liczby mandatów. A przepisowo
jadący kierowcy nie mają się
czego obawiać - zapewnia Adam Pucek.