Lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego chcą więcej zarabiać. Medycy z PZ chcą, by minister pomyślał nad wprowadzeniem „drobnych opłat”, od pacjentów, bo ci „nadużywają ilości wizyt u lekarzy”. Pacjenci, szczególnie starsi, biedni ludzie, przychodziliby rzadziej do lekarza, ale NFZ płaciłby za nich jak dotąd.
Zobacz też: Tego jeszcze nie było! Lekarze każą chorym płacić za wizytę!
– Powinniśmy się zastanowić nad wprowadzeniem współpłacenia, tak jak np. w Czechach lub w Niemczech. Ograniczyłoby to wizyty ludzi, którzy myślą, „a mam chwilę, więc pójdę do lekarza” – mówił Jacek Krajewski, szef Porozumienia Zielonogórskiego. Lekarze nie ujawniają wysokości dopłat. Jeśli jednak wzorować się na Czechach, to tam wizyta u lekarza rodzinnego kosztuje ok. 4,7 zł. Do wizyty w godz. od 17 do 7 oraz w soboty, niedziele i święta czy wizyty domowej pacjent dopłaca ok. 14 zł. W Niemczech dopłata kosztuje już ok. 40 zł.
Tu pojawia się problem, kogo będzie stać na takie leczenie? Najbardziej ucierpią na tym najubożsi pacjenci.
"Niewielka grupa próbuje szantażować i grać zdrowiem pacjentów"
Do sprawy odniósł się Bartosz Arłukowicz: - Lekarze zażądali zwiększenia finansowania o dwa miliardy złotych. Co więcej, możliwość zamknięcia przychodni na 20 dni w roku, a tego oni też chcieli, jest niemożliwa. Mamy do czynienia z sytuacją, w której niewielka grupa próbuje szantażować i grać zdrowiem pacjentów. Nie mogą na to pozwolić. Dla spełnienia ich żądań nie zaryzykuję bezpieczeństwa pacjentów - tłumaczył na konferencji prasowej minister zdrowia.
Sprawdź więcej: To SKANDAL! Prawie milion złotych nagród dla urzędasów!
Które gabinety lekarskie będą zamknięte? Co zrobić, kiedy gabinet będzie nieczynny?
Sprawa jest naprawdę poważna. Według szacunków PZ, zamkniętych będzie ponad 40 proc. gabinetów POZ w Polsce! Jeśli sprawdzi czarny scenariusz, liczba ta może zwiększyć się do ok. 50 proc. Poparcie dla postulatów zgłaszanych przez PZ zgłaszają inni świadczeniodawcy.
Plan B Arłukowicza
Arłukowicz przedstawił chwilowe rozwiązanie problemu: - Wprowadzamy w życie "plan B" dla tej niewielkiej części powiatów, w której lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego zamkną gabinety przed pacjentami - mówił Arłukowicz.
Na czym polega to rozwiązanie? Chorzy mają się zgłaszać do izb przyjęć i SOR-ów szpitali: - Zapłacimy za taką wizytę 45 złotych (...) Lekarze, którzy nie zdecydują się na otwarcie poradni po 1 stycznia, muszą się liczyć ze wstrzymaniem finansowania ze strony NFZ. Jeżeli lekarz zamyka przed pacjentem drzwi, to każdy pacjent ma prawo bezpłatnie trzy razy zmienić lekarza POZ. Ten sposób myślenia, by co rok szantażować zamknięciem przychodni, musi się zmienić. Ułatwimy w sposób maksymalny pacjentom możliwość zmiany lekarza oraz otrzymania pomocy - powiedział Arłukowicz.
Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia Arłukowicz powiedział, że jeśli kontrakty nie zostaną podpisane, izby przyjęć i szpitalne oddziały ratunkowe będą przyjmować pacjentów z powiatów, w których po nowym roku nieczynne będą przychodnie POZ.
Zobacz też: Seniorzy żądają wyższych emerytur. 1200 zł wystarczy?