Lilianka urodziła się 14 września jako wcześniak w szpitalu w Białogardzie (woj. zachodniopomorskie). Rodzice Katrzyna (27 l.) i Michał (27 l.) S. nie zgadzali się na jej badanie, zaszczepienie, nawet obmycie jej z mazi płodowej. Lekarze zawiadomili o tym sąd rodzinny, a ten 15 września wydał tymczasowe postanowienie ograniczające ich władzę rodzicielską w zakresie okołoporodowej opieki medycznej i ustanowił kuratora. Kilkadziesiąt minut później rodzice porwali Lilianę ze szpitala. Sprawa stała się głośna w całej Polsce.
W środę białogardzki sąd uchylił wydane wcześniej postanowienie. Rodzina może już wrócić do domu bez obaw, że kurator będzie ingerował w opiekę medyczną nad ich dzieckiem. Po tej decyzji rodzice przeszli do kontrataku. Złożyli do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez lekarzy ze szpitala w Białogardzie. Chodzi o próbę podania dziecku preparatu z witaminą K, w którym rzekomo miały być substancje niedopuszczone do stosowania u noworodków. - Potwierdzam, że wpłynęło do nas takie pismo - mówi Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Rodzice będą też domagać się przed sądem zadośćuczynienia od szpitala w kwocie 500 tys. zł, o czym poinformował ich pełnomocnik Arkadiusz Tetela. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, szpital oskarżenia pod swoim adresem uważa za kłamstwa szkalujące jego opinię. Chce, by zajęła się nimi prokuratura. - O naszych zamierzeniach nie będziemy jednak informować w mediach - skwitował Witold Jajszczok, rzecznik zarządcy szpitala.
Zobacz także: Mały Jędruś zmaga się z guzem mózgu! Potrzeba 2 mln. zł w 2 tygodnie, aby uratować jego życie
Przeczytaj również: Żory: Uratowała mężczyznę z płonącego toi-toia
Polecamy ponadto: Pacjentka wypadła z okna