Porywacze zamknęli mnie w garażu

2009-07-21 4:00

Przeżyłam prawdziwy koszmar. Myślałam, że zginę, a ze mną moje nienarodzone jeszcze dziecko - mówi Klaudia Karczyńska (25 l.), którą z rąk porywaczy odbili południowoprascy policjanci. Kobieta jest w drugim miesiącu ciąży. - Teraz wiem, że pieniądze pożyczać można tylko w banku lub od rodziny. Nigdy, przenigdy od przygodnych znajomych!

Klaudia Karczyńska była stałą klientką jednego z solariów na Saskiej Kępie. Od właściciela salonu Tomasza Ć. (30 l.) pożyczyła 1200 zł. W ubiegłym tygodniu, zgodnie z umową, zwróciła mu pierwszą ratę - 400 zł. Jednak mężczyzna nie chciał czekać na pozostałe 800 zł i kilka dni później razem z żoną i kolegą porwał kobietę sprzed jej bloku!

- Zadzwoniła do mnie żona Tomasza Ć. i poprosiła o rozmowę. O piątej przyjechała przed blok. Gdy wyszłam na parking, ktoś wciągnął mnie do samochodu. Wozili mnie po całym mieście - opowiada roztrzęsiona 25-latka. - W końcu nad Kanałem Żerańskim zakleili mi oczy taśmą klejącą i związali ręce. Powiedzieli, że jeśli okup za mnie nie zostanie zapłacony, trafię do agencji towarzyskiej w Żyrardowie. Byłam przerażona - opowiada ciężarna kobieta.

Tomasz Ć. skontaktował się z narzeczonym porwanej i polecił mu przywieźć 1600 zł okupu oraz laptopa do swojego solarium. Panią Klaudię porywacze zamknęli w garażu na Białołęce.

- Wiedzieli, że jestem w ciąży, a mimo to nie dostałam nic do picia, nie wolno mi było wyjść do toalety. Dostałam tylko no-spę, gdy okazało się, że bardzo boli mnie brzuch. Widocznie bali się, że poronię. Trzymali mnie tam kilka godzin - opowiada.

Porywacze nie wiedzieli, że narzeczony porwanej, który zaniósł do solarium pieniądze, skontaktował się już z policją. Ok. godz. 23 kobietę przywieziono na ul. Paryską. Tam, gdy tylko udało jej się wyjść z samochodu, do akcji ruszyli policjanci.

- Słyszałam wołanie narzeczonego - opowiada Klaudia Karczyńska. - Zaczęłam biec i nagle padły strzały. Pojawili się kryminalni. Biegłam dalej, mimo że padały strzały, aż złapali mnie policjanci i wsadzili do samochodu. Tam był już mój narzeczony. To niesamowite jak policjanci sprawnie przeprowadzili całą akcję. Jestem im bardzo wdzięczna za to, jak nam pomogli - dodaje.

W trakcie zasadzki policjanci schwytali żonę Tomasza Ć. Katarzynę (27 l.) i jej koleżankę Małgorzatę F. (26 l.). Tomasz Ć. wpadł godzinę później, po tym jak porzucił ostrzelany przez kryminalnych samochód i próbował uciekać taksówką. Drugi ze sprawców jest poszukiwany. Za porwanie i usiłowanie wymuszenia zatrzymanym grozi 10 lat więzienia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają