Porywaczu oddaj moje krówki!

2009-05-09 5:00

Rozpacz Mirosława Kota (43 l.) ze wsi Kośminy (mazowieckie) nie ma granic. Wzorowego gospodarza ograbiono z tego, co miał najcenniejsze - trzech dorodnych jałówek.

- Józia, Krasula i Różyczka urodziły się w mojej zagrodzie. Sam odbierałem porody i karmiłem krowy. A wczoraj, gdy wszedłem do obory, omal nie zemdlałem. Zamiast nich wisiały tylko trzy sznurki - opowiada roztrzęsiony Kot, który straty swoich jałówek nie może przeboleć.

- Jeszcze za dnia pasły się na łące. A nocą ... przepadły jak kamień w wodę - opowiada Mirosław Kot, właściciel uprowadzonego inwentarza. Zrozpaczony mężczyzna, by odnaleźć trzy jałówki, własnoręcznie naszkicował portrety pamięciowe. - Łaty moich jałówek są niepowtarzalne. Józia i Krasula mają cztery czarne, a Różyczka czerwone łaty. Łatwo je po nich rozpoznać - gospodarz opisuje wygląd swoich podopiecznych. Plakaty z podobiznami krów skserował i porozwieszał po gminie. O porwaniu zawiadomił też policję. - Takiej kradzieży jeszcze nie mieliśmy. Dotąd nie spotkaliśmy się z tym, by ktoś sporządzał portrety pamięciowe zwierząt - mówi aspirant Daniel Niezdropa z komendy w Mińsku Mazowieckim, który zapewnił, że policja zrobi wszystko, by znaleźć jałówki i ukarać bezwzględnych porywaczy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki