Wyrodna mamusia ukrywała się przed funkcjonariuszami w sąsiednim Chorzowie. Nie zamierzała sama zgłosić się na policję, a los jej małego synka niewiele ją obchodził. Żeby ją zatrzymać, policja musiała użyć podstępu.
Mały Oktawian został znaleziony przez rowerzystę Jacka Bańczyka (46 l.) w jednym z bytomskich parków w poniedziałek. Dzieciak był w wózku postawionym w dosyć odludnym miejscu. Maleństwo było całe umorusane czekoladą i głośno płakało. Okazało się, że w pobliżu nie ma jego matki. Policja rozpoczęła więc poszukiwania Beaty C. Jeszcze we wtorek mundurowi dotarli do babci Oktawianka, Bożeny C. (47 l.). Niestety, kobieta niewiele mogła pomóc. - Opiekowałam się chłopcem przez ostatnie trzy tygodnie, ale w poniedziałek przekazałam go córce - mówiła śledczym w komendzie miejskiej policji w Bytomiu. - Trzeba ją zamknąć - dodawała babcia Oktawianka, ale niestety nie potrafiła powiedzieć, gdzie może być wyrodna matka malca.
Poszukiwana Beata C. jakby zapadła się pod ziemię. Po kilkudziesięciu godzinach została zatrzymana w Chorzowie, gdy przyszła do szpitala znajdującego się przy ul. Strzelców Bytomskich. Tam już czekali na nią funkcjonariusze. Jak się okazało, była to policyjna pułapka (policjanci nie zdradzają jej szczegółów - przyp. red.), a wyrodna matka połknęła przynętę. - Zatrzymaliśmy ją krótko przed godziną 13 - mówi Adam Jakubiak (38 l.), oficer prasowy bytomskiej policji.
Jak się okazało, Beata C. zamiast opiekować się Oktawiankiem, wolała imprezować. Wzięła dziecko i poszła do parku. Jednak nie na spacer. W parku solidnie popiła, a potem po prostu sobie poszła, zostawiając Oktawianka na pastwę losu. Policjantom tłumaczyła, że piła, bo pokłóciła się ze swym obecnym partnerem. - Matce zostanie postawiony zarzut narażenia dziecka na utratę życia lub zdrowia. Grozi jej za to do 5 lat więzienia - wyjaśnia Adam Jakubiak. Tymczasem mały Oktawian przebywa u rodziny zastępczej. Raczej nie wróci do matki, ale decyzję w tej sprawie ma podjąć sąd.