- To tylko sport. Moja życiowa pasja, z której nie zrezygnuję nigdy. Skończyłam z boksem, ale ze sportem nie kończę - mówi nam Iwona Guzowska. Dodaje, że nie dalej jak w niedzielę została mistrzynią Polski w amatorskim triatlonie. Gratulujemy, ale bieganie i pływanie to jednak co innego niż krwawa walka w ringu albo w klatce. Posłanka podpisała właśnie wstępną umowę i będzie walczyć w galach Konfrontacji Sztuki Walki (KSW). Pierwsze walki już w styczniu 2014 r. Na tych turniejach dozwolone są rzuty, ciosy pięściami, kopnięcia, dźwignie, duszenia. Poobijana, przyduszana posłanka. Jak to będzie wyglądać? - Normalnie. To jest sport, a nie polityka. To jest moje życie. Czy ja mówię komuś co ma robić, jak żyć? Posłowie mają różne pasje. Staram się być życzliwa dla ludzi, więc myślę, że nikt w Sejmie nie będzie miał mi czegoś za złe - tłumaczy się posłanka.
Koledzy być może nie powiedzą jej nic złego. Wyboru posłanki nie pochwala jednak politolog prof. Kazimierz Kik (66 l.). Sam w młodości trenował boks, więc ma duży szacunek dla Guzowskiej bokserki. Ale nie dla Guzowskiej jako polityka. - Choćby nie wiem, ile gęb rozkwasiła na ringu, to nie przyniesie to chluby Sejmowi. Posłowie są ustawodawcami, czyli mają stanowić dla nas mądre prawo, a nie być aktorkami, bokserami, piłkarzykami biegającymi w gaciach po boisku - mówi
profesor.