W środę (12 grudnia) ok. 21:30 dyżurny komendy w Jastrzębiu-Zdroju przyjął zawiadomienie, że ktoś „pożyczył sobie” samochód. Szybko namierzono Nissana Micrę. Na jednym ze skrzyżowań na delikwenta czekał już patrol. Kazał mu się zatrzymać, ale kierujący miał w poważaniu polecenia policjantów. Dodał tylko gazu i zaczął uciekać. W pościg ruszył radiowóz. W pewnym momencie samochód zatrzymał się. Na płocie prywatnej posesji. Mistrz kierownicy albo nie opanował auta, droga był tej nocy śliska. Albo nie bardzo potrafił jeździć. A może jedno i drugie. Ale o tym za chwilę. Auto rozbił, ale z kraksy wyszedł cało. I nie zamierzał oddać się w ręce policji. Daleko nie uciekł, bo go policjanci dogonili i sprowadzili do parteru, czyli na tzw. glebę.
Równie szybko, jak go policjanci dogonili, to i dowiedzieli się, że samochód nie ma ważnych badań technicznych, ubezpieczenia, a ten, który go sobie „użyczył” nigdy nie miał prawa jazdy. Na dodatek znaleziono przy nim narkotyki. W kłopoty popadł nie tylko 31-latek, ale i nastolatka z nim jadąca. Parę zatrzymano. Prokurator i sąd zdecydują, co dalej z nimi będzie. Ni chybił 31-latkowi, któremu wydawało się, że jest rajdowym kierowcą, będą postawione zarzuty. „Oprócz kary więzienia, na uciekinierów sąd będzie nakładał bezwzględny zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów na okres od roku do 15 lat” - objaśnia jastrzębska policja. Zatem całkiem możliwe jest, że jak będzie chciał sobie zrobić prawo jazdy, to do egzaminu może przystąpić, gdy będzie się zbliżał do pięćdziesiątki.