Oto najbardziej pracowity poseł lewicy. Zamiast w czasie urlopu byczyć się na plaży, jeździł po Polsce, by zjednać sobie działaczy Socjaldemokracji Polskiej. A w weekendy stawał za rodzinnym barem i osobiście rozlewał piwo turystom. O kim mowa? O Bartoszu Arłukowiczu (37 l.).
Arłukowicz to faworyt w walce o fotel szefa tzw. borówek. 22 września działacze partii Marka Borowskiego (62 l.) wybiorą swojego lidera. Konkurentami pracowitego posła są: Sylwia Pusz (36 l.) i Wojciech Filemonowicz (38 l.).
Jednak to właśnie pracowity Bartosz jest czarnym koniem tego wyścigu. Na sukces poseł pracował przez całe wakacje. Jeździł po kraju i toczył polityczne boje z konkurentami. A kiedy wracał do rodzinnych Dąbek (woj. zachodniopomorskie), zamiast odpoczywać, ruszał do pracy za barem, który prowadzą jego rodzice.
Rozlewał piwo do kufli, a kiedy tylko złocisty napój się kończył, taszczył ciężkie beczki. Żeby przyciągnąć klientów, grał nawet na gitarze.
Narzekał tylko, że jego wysiłki nie przyniosły spodziewanych efektów. - Tegoroczny sezon był cieniutki. Chyba turyści wolą jednak urlopy za granicą - mówił zasmucony poseł. My jednak jesteśmy pewni, że w polityce pójdzie mu o wiele lepiej niż w biznesie.